FB FB Twitter Twitter
Szukaj:
            1612 zarejestrowanych użytkowników z branży motoryzacyjnej, w tym 1095 przedstawicieli mediów.                                                                                    
Promowana firma
Wydarzenia

Statystyki odwiedzin serwisu
Felietony, rozmowy rss
Spotkanie na szczycie mocy z Rafałem Płatkiem z REZ Motorsport
Autor: Michał Łuczyński  Dodano: 2012-05-10 Wyświetlono: 8858 razy
 
Rafał Płatek to jedyny polski kierowca ścigający się w niemieckich wyścigach pojazdów klasycznych. Benzynę ma we krwi, podobnie jak miłość do Alfa Romeo. Swoje życie poświęcił motoryzacji – poza wyścigami, urzeczywistnia marzenia bogatych klientów z Europy i Polski, odrestaurowując ich klasyczne pojazdy w warsztatach REZ Classic Cars.
Spotkanie na szczycie mocy z Rafałem Płatkiem z REZ Motorsport

foto © Autotraper   

Bardzo często mówi się, że samochody mają duszę. Czy Pan podziela ten pogląd ? A jeśli tak, to czym jest ta dusza?

Samochody mają dusze. Nawet niektóre współczesne samochody mają duszę choć jest ich coraz mniej. Dusza to na pewno nie są osiągi tylko emocje, samopoczucie kierowcy i jego wrażenia, które pojawiają się w momencie obcowania z pojazdem. Tak naprawdę samochód, który ma lepszy silnik wcale nie musi mieć „większej” duszy niż ten ze słabszym silnikiem. To jest sytuacja, w której nasze wyobrażenia spotykają się z oczekiwaniami i z tym co tak naprawdę daje ten samochód. Wtedy możemy mówić o jego duszy. Przy okazji tego tematu powiem Panu, że zaobserwowałem taką ciekawą sytuację. Dla współczesnych Włochów samochodem z duszą jest Mercedes i Porsche, a dla Niemców Alfa Romeo. Widać wyraźną „wymianę” między krajami – w końcu żyjemy w zjednoczonej Europie (śmiech). Dlatego Niemcy szukają czegoś bardziej frywolnego, innego od niemieckiej precyzji, a Włosi wręcz przeciwnie.

Rozbiera Pan samochody do ostatniej śrubki.  Czy zdarzyło się Panu znaleźć w samochodach  coś co jasno mówiło o historii egzemplarza.   I nie mówię tutaj o szczurzych odchodach!?

Odbierając samochody, które przyjeżdżają do nas ze USA, często można określić z jakiego stanu pochodzą i kto ich używał. Kiedyś znaleźliśmy w bagażniku zasuszonego węża! Częstym widokiem są również monety i stare banknoty wrzucone za dywaniki, które właściciel pominął przy sprzątaniu. Trafiały się też stare kluczyki do samochodów, ale nic bardziej spektakularnego. No może jeszcze wspomnę o pustych nabojach z broni myśliwskiej, które mogły sugerować hobby albo nawet zawód poprzedniego właściciela.

Trafiają do Pana klienci zarówno z Polski jak i zza granicy. Których jest więcej?

90% to klienci zza granic i ten poziom pozostaje niezmienny. Obroty  firmy wciąż rosną i zainteresowanie jest coraz większe, jednak nadal  przeważają obcokrajowcy. Polacy szukają raczej doraźnej pomocy lub pojedynczych części, a nie realizacji większych projektów. Tych jest jedynie kilka w skali kraju.

Często przyjeżdżają do Pana samochody w bardzo złym stanie, wręcz wraki . Na stronie natrafiłem na określenie „znalezione w szopie”. Zamienia Pan zniszczone auta, w egzemplarze, które wyglądają jakby właśnie zjechały z taśmy produkcyjnej. Mogę sobie jedynie wyobrazić ile pracy trzeba włożyć w taką metamorfozę. Na pewno jednak każdy projekt  na początku wymaga dostępu do dokumentacji technicznej, która jest podstawą do rozpoczęcia prac. Czy łatwo zdobyć niezbędne informacje ? Czy długo trzeba szukać ?

Wszystko zależy od marki. W przypadku np. Alfy Romeo, która jest dość popularna i wszelka literatura jest ogólnie dostępna, nie ma problemów. Natomiast jeśli natrafiamy na modele starsze, szczególnie modele przedwojenne to dokumentacja jest właściwie niemożliwa do znalezienia.


Choć i nowe modele często mają utrudniony dostęp do dokumentacji, jak np. Lancia. Nadal łatwiej znaleźć więc informacji technicznych o Alfie Romeo niż o Lancii. Może wynikać to faktu, że Alfa była marką niezależną, a nie zrzeszoną tak jak Lancia. Ilość samochodów tych dwóch marek, jaka pozostała na rynku jest nieporównywalna, szczególnie biorąc pod uwagę rynek amerykański, gdzie włoskich samochodów było bardzo dużo. Teraz, gdy auta te dotarły do Europy pojawiło się zapotrzebowanie na części i na szczegółowe informacje techniczne. Sprawia to, że odnowiono produkcję części i książek serwisowych . Osobiście udało mi się przywieźć z Niemiec oryginalne książki naprawcze w języku francuskim, z lat 60-tych  do Alfy 1300 i Alfy 1900 z zastosowaniem wszystkich oryginalnych narzędzi serwisowych - jakiś belgijski warsztat się ich pozbywał.


Idźmy dalej. Mamy już dokumentacje techniczną, teraz czas na części. Czy klienci pozwalają na dorabianie elementów na wzór oryginałów czy wymagają oryginałów?

To zależy od podejścia klienta. Niektórzy decydują się na kopie i nie zwracają uwagi na detale techniczne. Innych części szukamy, bo klient chce wiernego odtworzenia modelu. I tak np. w Maserati kontrolki muszą być – jedna w kolorze koralowym, a druga w burgundzie i żadne inne odcienie nie wchodzą w grę. Są to więc nieustanne poszukiwania na targach, u znajomych tak by sprostać wymaganiom klienta. Czasami trwa to bardzo długo  i choć często auto jest już praktycznie gotowe musimy czekać na drobne elementy. Dużym problemem są wszelkiego rodzaju listwy ozdobne, które niejednokrotnie są uszkodzone i trzeba je dorabiać, stosując jedynie technikę pracy ręcznej i wiernego kopiowania z oryginału. Samochody z lat 50-tych i 60-tych, szczególnie te, które nie były produkowane seryjnie czyli np. Maserati często mają lewą stronę inną od prawej i dlatego  listwa z jednego auta nie będzie już pasować do drugiego.  Podobnie jest z Alfami 1900,  jeszcze przedseryjnymi, gdzie listw aluminiowych czy chromowanych otaczających szyby nie można przełożyć z jednego auta do drugiego. Każde auto jest inne.

W trakcie naszej rozmowy często odwołuję się Pan do przykładów z rynku włoskiego. Czym szczególnym auta te zdobyły Pana serca ? Dlaczego Alfa jest dla Pana tak istotna?


Alfa była moim pierwszym samochodem klasycznym. Wcześniej jeździłem Fiatem126p mojej mamy, potem miałem swoje pierwsze auto – Renault. Później przyszedł czas na samochody japońskie, które były solidne i dawały przyjemność z jazdy, ale szczególnie się do nich nie przywiązywałem. W pewnym momencie ich atrakcyjność przemijała i wtedy zacząłem szukać czegoś ponadczasowego. Wybór padł na Alfa Romeo Giulie z '67 roku, którą kupiłem okazyjnie. Używałem tego auta na co dzień, jeżdżąc do pracy i niejednokrotnie musiałem pchać je żeby silnik odpalił. Był jeżdżący, ale bez renowacji, stąd „drobne” problemy. Biorąc jednak pod uwagę moje ówczesne miejsce pracy, Warszawę - sprawował się świetnie.  Kradzieże samochodów były wtedy nagminne, a ja nie martwiłem się nawet żeby zamykać auto na klucz (zamki i tak nie działały).  Mam tę Alfę do tej pory, nieco już odnowioną.

W ten sposób zaczęła się Pana pasja, która z czasem zmieniła się w zawód, bo teraz renowacją starych samochodów zarabia Pan na życie?

Cała ta historia wynikła z konieczności. Moja rodzina skutecznie psuła mi auto, ale nie było nikogo, kto by je naprawiał.  Byłem więc zmuszony robić to sam. Ponieważ pracowałem i brakowało mi czasu,  sięgnąłem po pomoc znajomego i tak się zaczęło.

Jakiś moment przełomowy?

Byłem „finansistą”. Zajmowałem się zarządzaniem i wdrażaniem systemów komputerowych w dużych korporacjach. Mój ówczesny szef powiedział kiedyś „Płatek, przestań patrzeć na te auta tylko weź się do roboty albo wyjdź” . I wyszedłem. Do tej pory jestem mu wdzięczny za te słowa.

I od tego momentu zaczął się nowy etap w Pana życiu ?

Tak. Zacząłem robić to co lubię. Choć niejednokrotnie było i nadal jest bardzo trudno.

A to dlaczego?

Renowacje są często bardzo niewdzięczne. Tak! Ponieważ budzą emocje. Czasami my jako mechanicy odbieramy renowację inaczej niż osoba, która ją zleca. Patrząc w przeszłość bywały sytuacje,  gdzie ustalenia z klientami były niedoprecyzowane. Wtedy bez względu na spędzony czas i wysiłek włożony w renowację, klient narzekał. Np. że popielniczka jest źle odnowiona, choć jej renowacja nie była nawet wspomniana w ustaleniach. Klient odbiera jednak całą renowację przez pryzmat pojedynczego detalu. Zdarzyło się kiedyś, że klient po odbiorze auta stwierdził, że kierownica ściąga podczas jazdy ciutkę w lewo. Okazało się, że powodem były nierówno napompowane koła. Niestety klient nie chciał przyjąć takie usprawiedliwienia i cała sytuacja kosztowała obie strony wiele nerwów.

Oczywiście zdarzają się renowacje, które kończą się niepowodzeniem – wpadki po naszej stronie. Poszczególne części trzeba wyjmować, montować jeszcze raz np. gdy nie działa czujnik paliwa, a żeby się do niego dostać trzeba zdjąć układ wydechowy i wymontować bak. Po kilku latach doświadczeń i praktyki, takich sytuacji jest na szczęście coraz mniej. Zaczynamy przewidywać to, co jest trudne lub wręcz niemożliwe do przewidzenia i podchodzimy do wielu rzeczy z rezerwą, by uniknąć niepotrzebnych błędów i negatywnych emocji.  

Czyli Pana klienci to osoby bardzo zaangażowane w prace renowacyjne, a także znające przeszłość danego modelu? Częściej spotyka Pan klientów, którzy interesują się tym co będzie działo się z autem czy raczej takich, którzy oddają samochód z całkowitym zaufaniem w Pana ręce i czekają na finał prac ?

Często odnawiam auta dla osób, które reprezentują firmy, np. dealera  samochodów klasycznych. W takich przypadkach zainteresowanie jest zrozumiałe, ponieważ efekt prac będzie miał dla nich bezpośrednio znaczenie finansowe. Są też klienci prywatni, którzy przy odbiorze potrafią leżeć po podwoziem i sprawdzać czy wszystko zostało prawidłowo zrobione. Z klientami, którzy wykazują zaangażowanie współpracuję się – wbrew pozorom - znacznie lepiej. Podczas prac zawsze mogą zasugerować zmiany i powiedzieć czego jeszcze oczekują. Wtedy końcowy efekt na pewno będzie zgodny z ich wymaganiami co pozwala uniknąć problemów. Najgorsi są klienci zupełnie niezainteresowani  renowacją. Zdarzali się ludzie, którzy płacą i czekają na koniec prac, a nawet autem nie jeździli. Był przypadek kiedy Pan odstawił auto, a przy odbiorze okazało się, że jest za wysoki by nim jeździć i auto po renowacji stało nieużywane w garażu (śmiech).  


Ciekawi mnie bardzo jak znajduje Pan odpowiednich mechaników? Czy tak samo jak Pan muszą to być ludzie z pasją i zamiłowaniem do samochodów klasycznych ?

Na pewno w jakimś stopniu muszą być to osoby z pasją. Jednak miałem też, lub nadal mam mechaników, którzy pracowali dla samej pracy i zarobków, bez względu na rodzaj wykonywanych zajęć. Robią to dobrze, ale jest im obojętne czym się zajmują. Z drugiej strony są również pracownicy, którzy bardzo lubią swoją pracą, choć nie do końca robią to dobrze. Bywają też mechanicy, który pracowali przy współczesnych samochodach i szybko zniechęcali  się pracą w moim zakładzie. Jednym słowem pełen przekrój. Moim zdaniem najlepsze są osoby z niewielkim doświadczeniem, które zajmują się mechaniką z zamiłowania, a naprawę aut traktują jako hobby.  Renowacja to nie tylko silnik czy skrzynia biegów, ale również ogrom pracy wymagającej dużej cierpliwości i wyobraźni. Hobbyści się w tym sprawdzają.

Czy w takim razie Pana mechanicy  muszę być też motoryzacyjnymi artystami ?

Oczywiście. Często tworzą rzeczy, których nie było, wzorując się jedynie na tym co widzieli na innym samochodzie lub na zdjęciu. Sprawia to, że w firmie jest jasny podział prac. Wiadomo, że jeden zajmuje się instalacjami elektrycznymi, bo dobrze mu to wychodzi, a drugi robieniem listew ozdobnych.


Ma Pan córkę - czy stara się Pan zarazić ją miłością do samochodów klasycznych? Pokazuje Jej Pan auta, które wyjeżdżają z Pana warsztatu ?

Drugie słowo, zaraz po „mama”, jakie córka wypowiedziała w swoim życiu to  „Alfa” (śmiech). Często jeździ ze mną samochodami klasycznymi i uczę ją rozpoznawać marki. Jeździ ze mną także na targi i na wyścigi. Na pierwszych wyścigach była już mając 3miesiące! Z tego co widzę nawet z klocków najchętniej układa auta. Nie nakłaniam jej jednak  by swoją przyszłość wiązała z motoryzacją. To będzie jej wybór i jeżeli będzie chciała tak zrobić na pewno będę ją wspierać. Dlatego też cieszę się, że nie mam syna. Podświadomie miałbym wobec niego oczekiwania, by interesował się tym co robię, a w przyszłości przejął interes. Z córką nie mam takiego problemu.

Czy mimo że od dobrych kilku lat zajmuje się Pan wyłącznie samochodami klasycznymi to dostrzega Pan zalety samochodów współczesnych? Czy może wszechobecna elektronika powoduje u Pana wstręt, a na samo słowo „hybryda” ucieka Pan?

Nie popadajmy w skrajności. Zdarza mi się jeździć nowszymi modelami, ale zupełnie się do nich nie przywiązuje. Jeśli potrzebuję jechać w dłuższą trasę, wypożyczam samochód z wypożyczalni i wtedy jest to samochód współczesny.

Jak zacząć przygodę z samochodami klasycznymi, jeśli nie ma się takiego mentora jak Pan w rodzinie?

Wydaje mi się, że każdy powinien wybrać klasyka, w którym będzie się dobrze czuł i oczywiście, na którego będzie go stać. Kupić auto to jedno, ale jego utrzymanie i naprawy to kwestia dosyć kosztowna. Poza tym nie polecam takich aut osobom bez pasji i zamiłowania. Kupno auta dla tzw. „szpanu” jest wyrzuceniem pieniędzy, a zajmowanie się autem szybko się znudzi. Zamiłowanie i podstawowa  wiedza techniczna są niezbędne. Samochody klasyczne są tworzone dla osób, które to lubią i wiedzą „z czym to się je” albo dla tych, których na to stać i chcą się pokazać.

Jak sam Pan wspomniał często jeździ Pan na targi, ma kontakt z szeroką rzeszą klientów z wielu krajów. Czy na podstawie takich doświadczeń widzi Pan jak mogą kształtować się trendy w branży samochodów klasycznych? Czy przez najbliższe 5 lat pojawi się coś szczególnie pożądanego przez odbiorców?

Ostatnio wyjątkowo popularne stają się bardzo drogie samochody włoskie, w okolicach 200 tys. euro. Bardzo dobrze sprzedają się również auta przedwojenne, które kosztują od 500 tys. wzwyż. Dominującą tendencją jest poszukiwanie aut szybkich – te które „wyciągają” w granicach 100 km/h są wręcz bezużyteczne, szczególnie dla Niemców, którzy kupując samochód chcą później cieszyć się nim na rodzimych autostradach.

Jeśli jesteśmy już w temacie szybkości to porozmawiajmy o wyścigach.  Poza renowacją aut, aktywnie bierze Pan udział w sporcie motorowym. Jak przygotować samochód klasyczny i team na taką imprezę?

Często z samochodem jest łatwiej niż z zespołem. Najtrudniej zbudować właśnie team i znaleźć kierowców, z którymi chciałoby się jeździć. Trzeba pamiętać, że jest to drogi sport i finanse stanowią nierzadko potężną barierę. W przypadku wyścigów długodystansowych ważne jest znalezienie odpowiedniego zmiennika, który będzie świadomy, że w razie wypadku będzie zmuszony odkupić auto - nie ma ubezpieczeń dla samochodów klasycznych. Jedynym możliwym zabezpieczeniem np. w Niemczech jest depozyt składany przed wypożyczeniem  auta, co w przypadku wyścigów jest dość ryzykowne. Z drugiej strony wyraźnie wpływa to na większy szacunek kierowców wobec samochodów. Przygotowanie samego pojazdu również nie jest łatwe.  Nie można zwykłego auta nagle przerobić na auto sportowe – poszczególne części nie są dostosowane do różnych form eksploatacji.

Czy dzisiejsze wyścigi są odtworzeniem imprez sprzed kilkudziesięciu lat ?

Tak, choć są jednak pewne różnice. Auta wyposażone są w katalizatory (które w oryginałach nie były montowane) i poziom hałasu jest nieco ograniczony w stosunku do minionych lat, jednak nadal jest to poziom wyższy niż w autach współczesnych. Co więcej pośród odnawianych aut wciąż pojawiają się oryginalne, autentyczne samochody. Sam mam taki – Alfa Romeo GTA z 1969 roku. Jest to auto zbudowane do sportu, pochodzące z Czech , przygotowane w najwyższej specyfikacji. Jeździły nim najlepsi kierowcy biorący udział w najbardziej prestiżowych imprezach. A teraz stoi w moim garażu!

Wiele osób nie zdaje sobie może sprawy z wagi samochodów historycznych, która jest znacznie mniejsza niż w autach współczesnych. Co więcej stosunek masy tych samochodów do mocy silniki jest niezwykle korzystny. Na jakie osiąg może Pan liczyć w swoich autach ?

Minimalna waga mojego auta to 920 kg przy mocy silnika powyżej 190 KM. Osiągi zależą więc od przełożenia i biegów. Na najdłuższym przełożeniu jest to ok 250 km/h, przy krótszych, które najczęściej stosuje w wyścigach,  jest to ok. 200-205 km/h. Przy długich wyścigach, gdzie tor ma ok 27 km, jazda jest więc nie lada wysiłkiem dla samochodów klasycznych.

W ilu imprezach w sezonie bierze Pan udział ? Czy są to głównie imprezy zagraniczne ?

W Polsce mało jest imprez tego typu. Zorganizowanie wyścigu klasycznego to walka z wiatrakami tj. z wszelkimi instytucjami odpowiedzialnymi za sport motorowy. Uzyskanie zgody na organizację  wyścigu jest w Polsce znacznie trudniejsze niż w Niemczech. Tam wyścigami zajmują się prywatne firmy korzystając jedynie z patronatu instytucji państwowych, co znacznie ułatwia załatwianie formalności. Ich wsparcie ogranicza się do badań technicznych i nadzoru bezpieczeństwa.

Czy mimo problemów widzi Pan szanse na rozwój tego sportu  w Polsce ?

Pasjonatów samochodów klasycznych jest coraz więcej  i zainteresowanie tą dziedziną rośnie. Jest dużo ludzi, którzy jeżdżą, jednak rodzi się pytanie czy ktoś oficjalnie pozwoli im na to jeżdżenie. Organizowane są „track day'e”, ale z czasem okaże się, że to za mało i miłośnicy wyścigów będą domagali się czegoś poważniejszego, na dużą skalę. Są ludzie gotowi zainwestować dużo zarówno w sprzęt, jak i zapewnienie bezpieczeństwa, a także całą organizację jednak nie ma nikogo kto poparłby taką inicjatywę. Mam wrażenie, że nadal większość Polaków nie wierzy, że samochody klasyczne mogą się ścigać. Nie mają pojęcia jak widowiskowa jest to dyscyplina.

Dziękuję serdecznie za wywiad. Mam nadzieję, że również w Polsce uda się Panu zarazić szersze grono.

Dziękuję ! Również liczę, że kiedyś będzie do tego okazja.



Źródło: informacja Mototarget.pl

 Inne artykuły
» Nasze skromne wrażenia z jazdy po pawilonach Mondial de l’Automobile roda, 2010-10-06
  Dziewczyny Salonu Paryż 2010 Czy Paryż wart jest mszy? Zadawaliśmy sobie to pytanie, na które Henryk z Nawarry odpowiedział już 400 lat temu. Świat się jednak zmienia, za Burbonów nie istniały social media i strumieniowe transmisje telewizyjne. Po co więc jeździć na salony takie jak paryski? więcej »

» Życie zaczyna się po czterdziestce - rozmawiamy z Przemysławem Saletą Poniedziaek, 2010-09-20
  Suzuki Grand Vitara - Przemysław Saleta Przemysław Saleta najbardziej znany jest ze swojej kariery w boksie. W ostatnich latach także z wielu działań o zupełnie odmiennych charakterze, ról w filmach, prowadzenia programów w TV, udziału w programach rozrywkowych. W zestawieniu z posturą boksera wagi ciężkiej zaskakuje łagodnością i spokojem. Pytany jak często zdarzają się chętni, by się sprawdzić z mistrzem, odpowiada z uśmiechem – wcale, widać to kwestia charakteru i usposobienia, nikogo nie prowokuję. więcej »

» Zostawiłeś tak wiele Maćku Czwartek, 2010-09-02
  Maciej Majchrzak Los zabrał go w najgorszym momencie. Śmierć nie bawi się z motocyklistami w sentymenty. Nie pyta o plany, niezrealizowane obietnice, umówione spotkania. więcej »

» Duch kierowcy wyścigowego - na pytania odpowiada Kamil Raczkowski Poniedziaek, 2010-08-23
  Kamil Raczkowski Dwudziestotrzyletni Kamil Raczkowski przyjeżdża na Tor Kielce bordową Kią pro_cee'd. To nagroda za zeszłoroczne zwycięstwo w Pucharze Kii Cee'd. Mistrzostwo Polski w 2009 roku nie jest jedynym sukcesem Kamila. Wcześniej wygrał puchar Kii Picanto i zajął drugie miejsce w niemieckim Dacia Logan Cup. W tym sezonie zwyciężył we wszystkich sześciu wyścigach Kia Cee'd Cup. więcej »

» Trzymajcie kciuki - na nasze pytania odpowiada Łukasz Wargala, jedyny Polak w serii IDM Superbike Pitek, 2010-08-06
  Łukasz Wargala Młody, ambitny i bardzo utalentowany. Łukasz Wargala szturmem wkroczył na międzynarodową scenę wyścigową rok temu. Po debiucie w amatorskim pucharze motocyklowym Fiat Yamaha Cup, w minionym sezonie 26-latek awansował natychmiast do prestiżowej, niemieckiej serii IDM Superbike, omijając Mistrzostwa Polski i od razu rzucając się na głęboką wodę. więcej »

» Rozmawiamy z Piotrem Kupichą z zespołu „Feel” Wtorek, 2010-07-20
  Piotr Kupicha W „Feelu” jest cały czas muzyka, powiedziałbym, że teraz chcemy być z nią jak najbliżej, to nam przyniosło sukces i tą drogą chcemy iść dalej. Cały czas mamy próby, jak za starych czasów, w naszej starej kanciapie z piwkiem w ręku. więcej »

» Lancer Sportback jak pocisk mistrza! - wywiad z Tomaszem Sikorą dostęp do artykułu tylko dla zalogowanych użytkowników Sobota, 2010-07-10
  Tomasz Sikora - pewny, regularny - prawdziwa gwiazda biathlonowego świata. Uhonorowany „Oscarem” w tej dyscyplinie. Oddaje kilkanaście tysięcy strzałów rocznie. Jak na medalistę olimpijskiego i Mistrza Świata przystało, prawie wszystkie z nich trafiają prosto w cel. Podobnie jego najnowszy Mitsubishi Lancer Sportback – niczym pocisk pewnie i efektownie pędzi do celu podróży. W ekskluzywnym wywiadzie biathlonista Tomasz Sikora opowiada o swojej pasji do motoryzacji i sportu. więcej »

» Wszystkie oczy na Chiny roda, 2010-05-05
  Audi A6L Otwarcie 1 maja światowej wystawy EXPO 2010 w Szanghaju przysłoniło trwającą od 25 kwietnia do 2 maja w Pekinie International Automobile Exhibition. Może i słusznie, ale obie te imprezy pokazują, jak wielkie znaczenie mają obecnie w światowej gospodarce Chiny. W ubiegłym roku - w środku światowego kryzysu gospodarczego i powszechnego spadku sprzedaży aut - w Państwie Środka sprzedano 13,64 miliona samochodów, co uczyniło rynek chiński największym na świecie. więcej »

» Mówi Christoph Rust PR Menedżer Honda Motor Europe ds. Produktu Pitek, 2010-04-23
  Christoph Rust Honda Europe Minie wiele lat, zanim samochody zasilane ogniwami paliwowymi staną się produktem masowym, głównie za sprawą braku infrastruktury – nad którą jednak nasza firma również pracuje. więcej »

» Toshiaki Konaka - prezes Honda Poland Pitek, 2009-11-20
  Toshiaki Konaka Honda Z Toshiaki ­­Konaką Prezesem Zarządu Honda Poland Sp. z o.o. rozmawiał Marcin Skrzyński więcej »

» Rozmowa z Davidem Biddlecombe – menagerem projektu Ford ECOnetic roda, 2009-09-09
  Ford Focus ECOnetic więcej »

» O zielonych planach opowiada Toshiaki Konaka - Prezes Honda Poland Poniedziaek, 2009-08-10
  Honda - Toshiaki Konaka Honda Poland obchodzi właśnie swój jubileusz. Podczas 15 lat obecności w Polsce koncern odniósł wiele sukcesów i umocnił swoją pozycję na rynku. Czy jako prezes uważa Pan, że mimo to należy wprowadzić jakieś zmiany? więcej »

» Na pytania odpowiada Sharon Stone roda, 2008-11-19
  Sharon Stone Jest niekwestionowaną gwiazdą Hollywood, zmysłową diablicą z IQ 154, uwielbianą przez mężczyzn na całym świecie. Ale początki jej kariery filmowej nie były łatwe. Stała w długiej kolejce na przesłuchania do filmu Woody Allena "Wspomnienia z gwiezdnego pyłu" z 1980 roku. więcej »

» Lubisiowo jebaniuteńkie, albo miasto bezprawia Poniedziaek, 0000-00-00
  Robert Szczerbaniak Dyskusja o tzw "redystrybucji informacji" (modny termin ostatnio) przyniosła mi kilka refleksji. Pierwsza jest taka, że w homogenicznym świecie chyba mniej jest KREATORÓW, a rośnie armia tzw. LUBISIÓW, ograniczających się do "lajkowania" profili, udostępniania filmów z youtube i wciskania klawiszy ctrl+C, ctrl+V, którzy jednak mimo mentalności kserokopiarki uważają się za Bachów klawiatury Qwerty. więcej »

1 2 [3]
Wyświetlane: 40 - 54 z 54 rekordów
Warto przeczytać
 

foto © Hyundai


A imię jego… Kona
Najczęściej oglądane

Zdjecie dnia

Zdjecie miesiaca


© 2006 by MotoTarget

created & hosted by
Smart Net Solutions

Kontakt | Regulamin | Cennik / Reklama | Nota prawna | English version | Deutsch version | Francaise version |